9 mar 2016

Depeche Mode - moja młodość #107

Jest środa, zegar nieśmiało wybił godzinę 21.00 zatem czas ma muzyczny relaks. Do czegoś ten Facebook się jednak przydaje (tak myślę), do wspólnego „muzykowania”. Jak co tydzień od 107 tygodni w ramach projektu Muzyczna Środa spotykamy się żeby przez najbliższą godzinę zestawiać i łączyć w playlistę ulubioną muzykę. Ta środa wywołuje niemałe emocje.
Takiego zainteresowania jeszcze nie było, pomyślałem no cóż ludziska słuchają i oglądają może się w końcu odważyli się przyłączyć do zabawy. Nie!!!. Powód jest inny kultowy zespół Depeche Mode, a dokładnie Depeszomania. To nurt czy też popkultura, która zaczeła się w Polsce po pierwszym koncercie zespołu w Polsce w 85 roku. Depeszowcy, depesze , jak byli nazywani czyli wyznawcy zespołu. Ich główne motto to: Wierzą w Trójcę Świętą składającą się z Jezusa – Davida Gahana, Boga Ojca – Martina L. Gore'a oraz Ducha Świętego – Andy'ego Fletchera. Jak wyglądał zdeklarowany depeszowiec: miał lotnisko na głowie, białe spodnie, czarne koszule i czarne kurtki, obowiązkowo buty na grubej podeszwie, bardzo często krzyż na szyi. To była mocna jak na ówczesne lata subkultura, obok punkowej bardzo szybko zyskiwała sowich wyznawców. Oprócz wyglądu za kultem do zespołu stała oczywiście muzyka; stylowy brytyjski elektroniczny pop porównywany do stylu new romantic, choć muzycy do dziś odcinają się od tego nurtu nie wiadomo, dla czego. Połączenie muzyki z silną popkulturą spowodowało, że grupa sprzedała ponad 100 milionów swoich albumów na całym świecie i jest jedną z najlepiej sprzedających się formacji muzycznych w historii. Grupa ma już 36 lat i swoich wiernych fanów mimo upływu czasu i zmiany mody. Tyle wstępu niech w ten wieczór przemówią zdeklarowani depeszowcy i przekonają „niewiernych” o wyższości DM na innymi zespołami. Zapraszam do wspólnej zabawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz